wczoraj w nocy Helenka obudziła się gorąca jak węgielek. miała 39 stopni gorączki która nie chciała zejść a z rana było podobnie. Mama myślała że to efekt chodzenia na bosaka w piaskownicy i że samo przejdzie, ale Babcia Ania ją nastraszyła . Tata w pracy, mama bez samochodu * - na szczęście wujek Koti nas uratował i zawiózł do lekarza, zdążyłyśmy rzutem na taśmę :)
Pani doktor niestety nie miała dobrych wieści - zapalenie migdałków i antybiotyk na 7 dni. kaszana. ale Helenka wygląda jakby diagnoza jej nie dotyczyła. gorączki już nie ma, śpi spokojnie, jest pełna energii - zapalenie migdałków? nie moje :) mieliśmy jechać do Babci Ani i do Jagi ale wszystko przełożyliśmy - chyba niepotrzebnie ?
*bez komentarzy proszę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz