korzystając z okazji że było gorąco i duszno, Luśka łaziła po domu na golaska. co zresztą uwielbia :)
instrukcja używania nocnika była przeprowadzona po raz kolejny i - uwaga!- tym razem się do niej moje dziecko zastosowało!!! hip hip hurraaaa!
co prawda ciut później, po przyjściu do domu Taty, dziecko nabrało nowej energii i zaczęło szaleć - i zapomniało się troszkę.
w związku z czym trzeba było wycierać kałużę z podłogi. ale co tam. pierwszy raz za nami :)
Luśka w ślubnym toczku Babci Ani :)
ps. a blog przekroczył już 1000 odsłon :)) super!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz