poniedziałek, 11 lipca 2011

niejadek?


scenka z weekendu :
Helenko co zjesz na śniadanie? jajecznicę?
nie
omleta?
nie
chlebek? ( musi być suchy, broń boże z masłem! ) budyń?
nie
banana?
nie
twaróg, mleko, wędlina nie wchodzą w grę.
idziemy do sklepu, Lusi bardzo podobają się kuleczki - borówki. kupujemy, do tego jogurt nat., rogaliki brzoskwinię i serek waniliowy homogenizowany na próbę. ponieważ dzień wcześniej mała wypiła jogurt pitny z buteleczki i bardzo jej smakował, mama postanawia podstępem zrobić własny jogurt owocowy - i wlewa do butelki po tym wczorajszym. śniadanko wygląda więc smakowicie.
na rogala jednak nie ma ochoty, borówki po wzięciu w palce okazuja się zbyt obślizgłe aby nadawały sie do zjedzenia, przy próbie karmienia prawie na siłę serkiem omal nie wymiotuje. jogurt? zapomnij matko! spojrzenie wystarczyło aby stwierdzić że nie jest to ten odpowiedni.
jest godzina 9 a dziecko nic nie jadło. matka w rozpaczy. w akcie desperacji postanawiamy iść na podwórko razem z wałówką i zrobic sobie piknik - co czasem daje jakiś rezultat. pakujemy więc wszystko na wózeczek, łącznie z misiem i ekspedycja wyrusza. próby wsunięcia niby przypadkiem czegokolwiek do buzi spęłzają na niczym. dziecko radośnie buduje babki z piasku.
rozmawiam z Sister przez telefon i mówię jaka sytuacja. i że juz brak mi pomysłów. Sister pyta - a parówki?
hm, o parówki nie pytałam. jestem antyparówkowa. inaczej niz moja córka. więc mając na uwadze pusty brzuch mojego dziecka, który naprawdopodobniej zostanie taki do obiadu, pytam - Lusiu a może kupimy parówkę?
co robi Luśka? krzyczy głośno "taaaaak" , rzuca łopatkę i po błyskawicznym wyskoczeniu z piaskownicy pędzi w stronę sklepu.
zjadła trzy.

2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...