piątek, 25 listopada 2011

lornetkotrąbka

efekt  połączenia rolek po papierze toaletowym oraz wyobraźni dwulatki :)




klinika chorych lalek, misiów i ... kotka

wszystkie zostały dokładnie zbadane.
wszystkim został zaaplikowany syrop.
figo zaś został obłożony dodatkowo nakrętkami -  w celach leczniczych oczywiście!

a Helena znowu zaziębiona - odwiedziła dziś ponownie panią doktor.
póki co obyło się bez antybiotyku - trzymajcie kciuki za moją Dziewczynkę.


czwartek, 24 listopada 2011

nadszedł czas

po raz kolejny rano minusowa temperatura.
szron na liściach, szron na polach, serduszko dla Taty narysowane na oszronionej  szybie samochodu :)
chyba nadszedł czas aby sezon zimowy uważać za rozpoczęty.
czytamy więc nową książeczkę - o zimie.


piękna książeczka dla maluchów, opisująca zimową porę  roku.
wydana przez Zakamarki. polecamy :)
Helenka nie moze doczekac się śniegu.
a mama w sekrecie marzy już o wiośnie :)

środa, 23 listopada 2011

bilans dwulatka

zaliczony!
Luśka waży 10,8 kg - niby mało, ale pani doktor stwierdziła że przybiera prawidłowo więc jest ok
wzrost 88,5 - i to dużo jest :)  75 centyl - dla wtajemniczonych :)
całą wizytę moje dziecko płakało - bo bardzo nie lubi wizyt w przychodni - ale zupełnie nie przeszkodziło jej to w tym ,by być z siebie ogromnie dumną tuz po wyjściu :)
bo dostała naklejkę "dzielny pacjent", którą oczywiście trzeba było od razu nakleić na sweter.
poza tym idą dwa trzonowe zęby.
i gardło ją nadal często boli - szczególnie wtedy gdy trzeba coś powiedzieć, kogoś pocałować, albo coś zjeść - a na co się nie ma ochoty :)
na makaron się nie  miało dziś np ochoty i musiał zjeść go kotek.
za to na gołąbki od Pani Sąsiadki bardzo się miało ochotę i wtranżoliło  się dwa ogromne - tylko matka musiała dojeść kapustę.

 moje trzy kotki :)

 i dzielna pacjentka po kąpieli :)

poniedziałek, 21 listopada 2011

domek Helenki

stoi juz od jakiegoś czasu i jest niekończącym się eksperymentem :)

sprawdzić można np czy dobrze się po nim rysuje
czy dobrze będą na nim wyglądać naklejki
czy oprócz Helenki wejdzie do środka jeszcze mama i tata
czy zmieszczą sie w nim wszystkie kredki, magnesy, prosiaczek i klocki
czy można się w nim tak schować żeby nie można go było znaleźć
czy można szybko z niego wyskoczyć żeby kogoś nastraszyć
czy dobrze świeci w środku latarka
i w ogóle czy na pewno dobrze zamykają się ( po raz 3658)  jego drzwi u okno

eksperyment jest w toku,
o wynikach powiadomimy w osobnym biuletynie

ps. weekend niestety domowo bo Luśka miała przez dwa dni wysoką gorączkę. dziś już nie ma po niej śladu ale na wszelki wypadek do przedszkola nie poszła :(


czwartek, 17 listopada 2011

wielka kąpiel gąsiennicy

mama nieopatrznie obiecała aby przyspieszyć powrót z podwórka.
i jeżeli ktoś myśli że dwulatek nie  pamięta co się do niego mówiło, to się grubo myli.
po przyjściu z podwórka od razu stała pod balkonem - tam spoczywała owa gąsienica, pożyczona z podwórka.
no a po gąsiennicy to juz poszło - misiu,  kaczka, osołek.
aż się boję pomyśleć co będzie następne w kolejce do mycia ;)


goście wtorkowi


i kiedy już myślałyśmy że nie przyjdą - przyszli :) i zjedli z nami bananowe mufinki!
a Szymkowi  najbardziej podobało się łóżeczko ;)

zabawy z latarką

ostatnio najbardziej zajmujące.
dać dziecku latarkę i dziecka nie ma :)

czwartek, 10 listopada 2011

droga do przedszkola

niby tak blisko, a tak daleko :) czasem ciągnie się strasznie - szczególnie mamie, bo Luśka po drodze musi oglądnąć i skomentować wszystko!
a to szlaban popsuty więc tragedia,
a to tyle głodnych ptaszków lata,
a to motor jedzie,
no i ciągle te liście które spadają i leżą takie biedne na ziemi - Helenka najchętniej każdego by podniosła i przytuliła.
albo zabrała dla Taty.
no i oczywiście jeszcze obowiązkowo podwórkowa gąsienica musi z nami jechać.
dzisiaj jeszcze doszła znaleziona na trawniku dziewczynka ze smokiem. no bo jak taką bidulkę zostawić na takim zimnie samiutką!


a wczoraj jak po nią szłam to aż mi się łezka w oku zakręciła bo moje dziecko pięknie kręciło się w kółeczku z innymi maluchami. taka duża już. 



ostatnie ciepłe dni

tak mówią, że już ostatnie niestety :( 
no to staramy się je wykorzystać.

ostatnio zdjęcia ciągle z telefonu, jakoś aparat nigdy pod ręką.

poniedziałek, 7 listopada 2011

już nam lepiej

w weekend odwiedziła nas Ciocia Ewcia, której obecność przyśpieszyła zdrowienie :).
oraz Babcia Ania z Dziadkiem.
w sobote robiłysmy gofry, Helenka dzielnie ubijała białka. 
wraz z Ciocią przybył nowy kotek, tym razem biały - który uszczęśliwił Luśkę do łez :)
na szczęście jest pluszowy ;)
a prosiaczek dostał ubranko na jesień, więc już dziś musial isć w nim do przedszkola.
a właściwie musiał biec całą drogę, bo tak mu było spieszno i tak był stęskniony za przedszkolem.
Luśka też :)




 

środa, 2 listopada 2011

chorujemy :(

niestety.
i kaszlemy, i kichamy.
ale mamy super domek z kartonu, i nowy zestaw ciastoliny, i bajki w różnych formach ;)
przedszkole niestety odpadło w tym tygodniu. robimy sobie za to okłady z kapusty. coby mniej kaszleć.
eh, jesień.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...